piątek, 28 listopada 2014

Kejcik blond, Sykesy i niejedzeniemięsatakiezłe.






Takiego wydania Kejcika nie było.
Blondzik zawitał, więc oznacza to sporo zmian... Niekoniecznie, aczkolwiek myślę nad paroma aspektami, które faktycznie mogłyby się zmienić.
Na przykład otwarcie własnej działalności gospodarczej. Tatuaże, nagrywanie... Przejście na całkowity weganizm... Bo na razie to tylko udaję. ;)
Ach, no właśnie, poruszam temat niejedzenia mięsa, bo chyba ktoś opacznie na to patrzy.
Na niejedzenie mięsa.
I komuś to bardzo przeszkadza.

Jestem wegetarianką. Nie dlatego, że taka moda (ale taka zdrowa ta moda. :))
Raczej z powodu, że od trzech (w sumie prawie trzech) lat nie jem mięsa ze względów zdrowotnych, ekonomicznych, ekologicznych, moralnych i emocjonalnych.
Czy czuję się z tym źle? Nie. Dlaczego nie jem mięsa? Bo nie chcę.
Wiecie, zawsze byłam typem buntownika. Zachowywałam się, ubierałam się, odzywałam się, nie tak jak potrzeba - nie tak, jak było to przyjęte za normę. Byłam małym, pyskatym dzieckiem, nigdy nie lubiłam ludzi i nie potrzebowałam ich do szczęścia (o ironio, pracuję z nimi na co dzień). Można powiedzieć, że ich selekcjonowałam.
Ktoś kiedyś powiedział, że widzę świat w czerni i bieli. Niestety miał rację.
Niejedzenie mięsa wcale nie musi być złe. Dla niektórych jest smaczne jedzenie świnki, krówki, konika czy kaczki. Okej. Ale nie muszę na to patrzeć. Nie musisz mnie krytykować. Ja po prostu mam tak zlasowany mózg, że jak widzę padlinę, to nie widzę mięsa jako obiadu. Widzę (nie)żywe zwierzę. Ma to swoje skutki w moich relacjach z niektórymi osobami. Przecież niejedzenie mięsa nie jest normalne.
Jeszcze raz - co jest przyjęte za normę? To, że większość uważa, że niejedzenie mięsa nie należy do "Polskich obowiązków"? Mówicie, że nie czujecie się Polakami, że Polska to zły kraj, że Polska nie jest taka jak kiedyś i wyjeżdżacie, a mówicie MI, że mięso trzeba jeść, bo to NASZA POLSKA tradycja i kultura... Tell me more. :) W Azji jedzą psiaki i koty. Jak to? Przecież to domowe zwierzątka! Moi drodzy, dla NICH, to JEST kultura i tradycja. Dla mnie to nie jest normalne. A dla Ciebie?
Prawdopodobnie to mięso z krówki, świnki czy kurczaczka, które kupujesz w sklepiku za rogiem nie ma nic wspólnego z mięsem.
To tak, jakby pójść do Maca tylko po to, żeby zjeść rybę.
Nie każę Ci go nie jeść. A wytrzymasz bez niego 30 dni? Nie? Szkoda, okazałoby się, że życie ma wiele smaków, których jeszcze nie odkryłeś.

Macie Sykesów na dole. 
Make love, not war.